sobota, 14 września 2013

Rozdział VI - Iskry

          Między jedną a drugą futryną stał białowłosy wysoki mężczyzna, chyba jeden z tych nauczycieli -  rzekomych "nauczycieli" rzekomych "uczniów" rzekomej "akademii". Uśmiechał się szeroko spoglądając to na dziewczynę w wielkim łożu, to na Naruto mającego wytrzeszczone gały.
- Naruto, twoje krzyki słychać na drugim końcu zamku, haha! -
- Jiraiya!- Krzyczał zły, niby nie powinien odnosić się w taki sposób do niego, to surowo zabronione, ale mężczyzna był poza św. pamięci Kushiną i Minato jego jedyną rodziną. Orochimaru tolerował czasami jego odzywki, ale i tak musiał uważać. Naruto jedną ręką zakrył twarz, a drugą wskazał chrzestnemu drzwi. Jiraiya jeszcze raz spojrzał na dziewczynę.
- Jest piękna jak twoja matka, Naruto. - Powiedział cicho. Drzwi się zatrzasnęły. Mężczyzna stał tam jeszcze chwilę, słysząc przeciągłe "Keee!?" dochodzące zza metalowej płyty, o którą się opierał. Westchnął i zniknął. W środku Naruto zaczął gadać coś od rzeczy, mówił tak szybko że Hinata go nie rozumiała, była zbyt zszokowana tym wszystkim. Jeszcze ten facet z drzwi, była pewna, że gdzieś go widziała, ale była jakby we śnie i nie kontaktowała. Rozkojarzenie sprawiło, że nie słuchała blondyna ślepo gapiąc się w jeden punkt. Naruto umilkł, bo chyba zauważył, że nikt go kurcze nie słucha!
- Ehhh, chciałbym ci opowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Pewnie jesteś teraz w szoku czy coś, prawda? -  Nie czekał na odpowiedź, tylko zaczął mówić dalej.
- Pewnie Sakura albo Lady Tsunade wyjaśniłyby ci to lepiej, ale ja sam chciałbym to zrobić. To jest tak, że żyjemy tu w ukryciu i od bardzo bardzo dawna. Ta przykrywka się sprawdza. Nie było dla nas trudne przetrwać godzinę zero, chociaż dla świata na zewnątrz tak. Od tamtej pory nie ma nic do żarcia... -
To było dziwne... Hinata odskoczyła i spojrzała na niego przestraszona. Naruto ugryzł się w język i zaczął drapać się po głowie.
- Znaczy no.. ten. Bo... tak czy inaczej nigdy nie może być tak źle żeby nie mogło być gorzej!- Uśmiechał się szeroko. Patrzyła się na niego z jeszcze większym przerażeniem. Z jego wypowiedzi wynikało, że miała być raczej posiłkiem, a nie gościem. Do tego leżała teraz w tym pokoju sam na sam z nadludzkim stworzeniem, czuła się okropnie, niemalże nie mogąc się poruszać. Była bezbronna i zamknięta w ich własnym świecie. Zaraz, czy on nie mówił... że chce ją... Nie! Na pewno nie... To oznaczałoby, że nie długo stanie się taka sama jak oni wszyscy i ugrzęźnie w tym bagnie na zawsze. Nie chciała zabijać ludzi, ani pić krwi, chociaż szczerze mówiąc czuła dziwny głód. Jednak wciąż żyła, co ją cieszyło.
- Może lepiej to zrozumiesz jeżeli ci coś pokażę. Ale to później. Przebierz się w nowe ubrania, będą lepiej pasowały do tego miejsca, a potem zejdź na półpiętro, będę czekał, ok?! - Wciąż się uśmiechał.
- To od Sakury. - Powiedział rzucając w jej stronę jakiś materiał. Upadł na łóżko. Drzwi delikatnie wróciły na miejsce między zawiasami, a młody chłopak zniknął w nich bez śladu. Hinata sięgnęła ręką po materiał, okazało się, że była to jakaś suknia, coś w ten deseń. Przepiękna zresztą, jak krojona przez najlepszych z najlepszych projektantów z dawnego Paryża, a nie jakiegoś homoseksualisty z Nowego Jorku. Aż przypomniała się jej Wieża Eiffel'a, której pewnie już nie było. W sumie nie mogła tego wiedzieć, od dawna nie przychodziły do nich wieści z odleglejszych miejsc świata. Ziemia się zmieniła, jakakolwiek dalsza podróż była właściwie wyrokiem śmierci niż wycieczką. Na podłodze stały piękne buty, sznurowane na długi rzemyk przez całą nogę, aż do piszczeli. Kolor idealnie jej pasował. Granat - najpiękniejsza barwa na świecie. rękawy były do połowy uszyte z delikatnej koronki w kwiatowe wzory. Zdjęła spodnie i koszulę, i zaczęła wkładać bieliznę, którą wyjęła z pudełka leżącego na jednej z półek stojących niedaleko łóżka. Ta również wyglądała drogo. Była ciemna i idealnie dopasowana. Mówił, że to od Sakury tak? Jeżeli sama to uszyła, to wyrazy podziwu dla niej. Gdy włożyła już wszystko, przejrzała się w wielkim lustrze zawieszonym na ścianie o którą oparty był baldachim. Spodobało jej się jak wygląda. Podniosła z toaletki prześliczną szczotkę z końskich włosów, wiecie taką jak dawniej się czesano, zanim wynaleziono to destrukcyjne urządzenie samozagłady, czyli plastik. Rozczesała granatowe włosy i odrzuciła je na plecy, nigdy w całym jej życiu nie były tak długie jak teraz. Uśmiechnęła się blado i wyszła z pokoju.
Na korytarzu było znów pełno. Nie wiedziała właściwie ile czasu minęło odkąd straciła przytomność. Idąc przed siebie zauważyła klatkę z schodową. Tam musiało być to półpiętro, o którym mówił Naruto. Przyspieszyła kroku wymijając się z innymi uczniami. Znalazła się wprost przed pierwszym stopniem marmurowych, szerokich schodów. Spojrzała niżej. Spotkała wzrok blondyna. Obok niego stała też różowowłosa, ładna dziewczyna uśmiechająca się promiennie w jej stronę. Miała na sobie podobny strój, różniący się prawie tylko kolorem, jej był granatowo-niebieski, a różowej czerwony. Obok niej stał nachmurzony, ale bardzo przystojny czarnowłosy. On chyba najbardziej przypominał jej te książkowe wampiry. Trzymał za rękę jakąś rudą. Też wyglądała ładnie. Stało tam jeszcze parę osób, ale zakręciło jej się w głowie, więc nie mogła się dłużej przyglądać. Postawiła nogę przed siebie i chwiejnym krokiem zaczęła schodzić w dół, delikatnie chwytając się poręczy ze złotymi okuciami. Wszyscy powitali ją gwarnym cześć. Zdziwiła ją ich radość. "Na pewno udają" - pomyślała. Różowowłosa stanęła wprost przed nią i wyciągnęła rękę.
- Jestem Sakura! Cieszę się, że zostaniesz razem z nami. Tylko się nie smuć, szybko się przyzwyczaisz! - W głębi serca wiedziała, że tak szybko to to nie nastąpi, więc było jej trochę głupio z powodu wypowiedzianych przez siebie słów. Za chwilę przywitała się z nią Karin, Sasuke, Gaara, Matsuri, Tenten, Shikamaru, Neji i Lee, nawet nie zapamiętała imion ich wszystkich. Przypomniała sobie o Ino, ciekawe co z nią? Na odpowiedź nie musiała czekać zbyt długo. Za chwilę na schodkach prowadzących jeszcze niżej pojawiła się ona i chłopak podobny do tego, który trzymał tą... no... Karin za rękę. Ino była jakaś inna. Przygaszona i... martwa. Jej źrenice w ogóle nie odbijały światła, to spostrzeżenie sprawiło, że Hinata poczuła się jeszcze gorzej. Mimo tego blondynka uśmiechała się zawistnie. Okazało się, że chłopak idący obok niej to Sai. Ino gdy spojrzała obok kogo stoi jej przyjaciółka zrobiła naburmuszoną minę. Była zła. Na zewnątrz zagrzmiało, a o szybę zaczęły rozbijać się małe krople deszczu. Zbierało się na burzę.
- A więc to potrafisz. - Powiedział do Ino brunet z przymilonym głosem. Ta tylko uśmiechnęła się zacięcie, spojrzała wymownie na przyjaciółkę i bez słowa wyminęła ją wchodząc wyżej i ciągnąc tam za sobą Sai'a. Hinacie było smutno. Jakoś przeszło jej całe zmartwienie o sytuacje blondynki. Sakura chyba zauważyła napięcie między nimi bo podeszła do brunetki i zaczęła gadać coś z podnieceniem.
- I jak podobają ci się ciuchy co nie? Użyłam moich najlepszych... -  I w tym momencie dziewczyna przestała jej słuchać. Myślami popłynęła w stronę Naruto i jego słów. Zapomniała o tym, że przecież dalej tam stali, w jednym i tym samym miejscu. Niektórzy opierali się o szeroki parapet ogromnego okna, a inni o ścianę. Nagle otrząsnęła się i zaczęła powracać do stanu odbierania fal dźwiękowych. Okazało się, że Sakura dalej mówiła. I chyba nie tylko ona jej wtedy nie słuchała, po wszystkich było jasno widać, że mało ich obchodziło co mówi. Jednak było też coś co nie umknęło uwadze dziewczyny. Ten cały Sasuke non stop wlepiał się w różowowłosą.
- A tak właściwie, to wszyscy powinni się już udać do sali głównej, juto w końcu coroczne rytuały O-bon! Ja pokażę teraz naszej nowej towarzyszce naszą akademię, a wy lepiej już idźcie. - Jak powiedziała, tak zrobili. Nie chodziło o to żeby jakoś specjalnie słuchali jej rozkazów, ale po prostu wiedzieli co by ich czekało gdyby nie przyszli na przygotowania. Hinata nawet nie wiedziała jak to będzie się odbywać i o jakich rytuałach mówią, kojarzyła to święto z chodzenia na zbiorowe mogiły osób, które zginęły w dzień zero, między innymi jej rodzice, ale coś czuła, że tu będzie coś zupełnie innego. Wszyscy powoli odchodzili, ona uśmiechała się wciąż niemrawo. Teraz patrzyła na Naruto uśmiechającego się do niej zawadiacko i machającego na pożegnanie. Patrzył się na nią pożądliwym wzrokiem, czego ona sama nie zauważyła, ale Sakura tak. Zmartwiło ją to, zwłaszcza kiedy patrzyła jak policzki Hinaty pokrywają się subtelnym różem, a dłoń odwzajemnia gest blondyna. Na jego szczęście odwrócił się i poszedł za przyjaciółmi. Jednak nie na długo, za chwilę można było usłyszeć jego krzyk dobiegający z odleglejszej części schodów prowadzących już do samego podziemia, czyli głównej części Akademii.
- O właśnie, Sakura! Jak już skończycie podrzuć mi nową, miałem ją gdzieś zabrać! -
- Idiooota! - Odkrzyknęła i uśmiechnęła się ironicznie. Lubiła tego głupka. Czuła też dreszczyk podniecenia, na myśl, że taka miła osóbka spodobała się jej przyjacielowi.
- Chodź ze mną. - Powiedziała z uśmiechem do brunetki pociągając ją za sobą w głąb zamku.

              I tak mijały godziny na chodzeniu po tej ogromnej parceli i zaglądaniu w każde lepsze drzwi i gadaniu Sakury typu: "blablabla to jest to, blablabla to jest tamto, to z tego roku, to z tego wieku, to ma tyle lat, bla bla bla..." Mimo wszystko podobało jej się chodzenie po tej monumentalnej budowli, witraże, kamienie i posągi były cudowne. Zdążyła też polubić różową. Uśmiechała się szerzej i też mówiła całkiem sporo. Stan jej ciała nie był dobry, ale jak na razie stabilny. Gdyby coś zawsze była tu ta pielęgniarka od woodu, Saiye. Sakura często spędzała luźniejsze popołudnia z nią. Często rozmawiały w tajemnicy przed Lordem.

                 (~ Źle się czułam. Nie wiedziałam czy też staję się jedną z nich, jak Ino, czy może powoli umieram. Wracały do mnie wspomnienia, o których nigdy nie myślałam, o których zapomniałam. Z głębi mojego serca wychodziły chwile i obrazy z przeszłości tak odległej, że niemalże nieosiągalnej. Bolała mnie głowa, a oddychanie sprawiało mi trudności. Żyły też bolały, a miejsce, którego dotykały Jego usta piekło niemiłosiernie. Ogółem byłam słaba, w stanie tak bliskim śmierci nie byłam od dawna.~)

                 - Sakura, mogę cię o coś spytać - powiedziała spokojnym tonem bez żadnych emocji.
- Pewnie, że tak, pytaj o co chcesz. Tylko nie o Naruto, o nim nic ci nie powiem! - Żartowała.
- Ejj! - trochę się rozchmurzyła - niby czemu miałabym o niego pytać, przecież... -
- Widzę jak się rumienisz, siebie możesz oszukać, ale mnie nie - przerwała jej.
- Ale tak poważnie. - Teraz jej głos był już nasycony smutkiem. - Czy ja umieram? -
- Jaa... wiesz - nie chciała jej nic mówić, bo sama nie znała odpowiedzi. Już miała zacząć jej to wszystko tłumaczyć, ale pewnie nie zrozumiałaby zbyt wiele i jeszcze bardziej by ją to zmartwiło, a wręcz pogorszyło jej stan, więc stwierdziła, że powie jej coś co brzmi najlepiej w trudnych sytuacjach.
- Na pewno wszystko będzie w porządku! Miałam cie podrzucić Naruto, a więc proszę, to jego pokój. Mój jest pod twoim, więc dotknij ręką podłogi wieczorem, to przyjdę. Wiesz, mam dla ciebie coś ładnego, pracowałam nad tym bite dwa dni! Od początku wiedziałam, że się obudzisz. Teraz idę, muszę coś załatwić. Po czym rozpłynęła się w podłodze. Hinata stała teraz przed jego pokojem, pokojem chłopaka, który jako jeden z niewielu potrafił ją onieśmielić i sprawiać, że rumieni się w takiej częstotliwości. Znów wymusiła uśmiech, za nim nacisnęła na klamkę zapukała.
- Można wejść. -
Nacisnęła ją delikatnie, po czym drzwi przed nią rozpadły się na tysiąc małych, czerwonych iskierek. Tańczyły w powietrzu, były podobne do ognia. Naruto stał przodem do szyby w ogromnym oknie zajmującym całą tylną ścianę pokoju. Obserwował krople spływające po przezroczystej lekko zakurzonej i podstarzałej tafli przedwojennego szkła. Był zamyślony.
- Ty nigdy nie musisz pukać, zapamiętaj. - Hinata przeszła przez iskry zasłaniając trochę twarz ręką. Przekroczyła próg i chwyciła dłonią poręcz łóżka. Czuła się wciąż tak samo źle.
- Miałeś mi coś pokazać, smutasie. - Jej oczy błysnęły. Mimo wszystkich tych wydarzeń i wszystkich złych myśli postanowiła zaakceptować to co teraz się dzieję i co ma stać się jej życiem codziennym. W końcu i tak nic na to nie mogła poradzić, więc zamiast wiecznie się użalać postara się ożyć na nowo. Cała nostalgia uciekła z serca Naruto. Jego serce gdyby mogło zabiłoby mocniej.
- No tak! - Pobiegł szybko. Mijając ją.
- Heej, czekaj! Naruto. - Nie wiedziała o co mu chodzi.
- Oj przepraszam, zapomniałem. - Usłyszała głos za sobą. Odwróciła się szybko i ujrzała blondyna, składającego się z tych samych ognistych iskier, w które rozpadły się drzwi. Zdziwiła się rozszerzając jasne oczka i rumieniąc się delikatnie. Chwycił jej drobną dłoń, która na przemian była chłodna lub gorąca i rozpadli się razem. Iskry posypały się na podłogę, a drzwi wróciły na miejsce.

              Było mgliście. Wkoło padała mrzawka, ale Hinata jakoś nie mokła. Nad nią unosił się krążek ze szklanych odłamków.
- Przepraszam za tę prowizorkę. - Powiedział wesoło blondyn. Był cały mokry, a kropelki spływały powoli po jego bladej skórze. Nie trzymał już jej ręki. Dziewczyna spostrzegła się, że są teraz na jakimś starym cmentarzu. O dziwo nie bała się, chociaż obraz był nieciekawy. W sumie była już przyzwyczajona do widoku śmierci i ruin. Zatrzymali się przy jednym z nagrobków. Był całkiem niski, a na płycie zebrała się cienka warstwa szronu. Chłopak podszedł bliżej i odgarnął ją. Było napisane:

                                                                  Uzumaki Naruto
                                                                      1806 - 1823
                                                         zmarł śmiercią tragiczną
                                                           
                                                             POKÓJ JEGO DUSZY

Stali teraz w ciszy. Wiatr targał suknię brunetki w tą i z powrotem, co sprawiało, że widać było jej zgrabne i gołe nogi. Musiało być jej zimno, ale jakoś tego nie czuła. Włosy również tańczyły w powietrzu. Kropelki wody uderzały o ziemie i betony. Szum zeschłych liści wypełniał przestrzeń cmentarza. Naruto o dziwo milczał. Gdy już wyrwała się z zamyślenia, oderwała wzrok od napisu i przerwała ciszę.
- A więc tu jest twoje ciało? - Przez chwilę nic nie odpowiadał.
- Nie, tu jest tylko moje nazwisko - rzucił oschle. - Ciała nigdy nie odnaleziono. - Hinata już nic nie wiedziała. Czyli jednak to czym był teraz to było materialne ciało. Ale skąd te płomienne iskry, jak... jak to w ogóle możliwe? Wolała się nad tym nie zastanawiać.
- Moi rodzice umarli kiedy byłem mały. Czasy były trudne. Byłem dzieckiem, ale i tak brałem udział w walkach zbrojnych. Nie liczyło się, że karabin był większy ode mnie, liczyło się, że ma kto go trzymać. Wszyscy zginęli. Zostałem ja i Jiraiya, spotkaliśmy wtedy Orochimaru. Przyjął nas okazując serce, tyle, że wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy jak wysoka będzie cena. Stałem się potworem, maszyną do zabijania, mimo, że Lord nie pochwala rzezi, instynkt był tak silny, że robiłem co chciałem. Zabierałem matki i ojców dzieciom. Może to miała być zemsta za to, że Bóg zabrał mi moich? Nie wiem. Spotkałem Sasuke, Sakurę, pomogli mi się uspokoić, pomogli żyć w normalniejszy, ale i tak wciąż chory sposób! - Krzyczał prawie przy tym płacząc. Czemu mówił jej to wszystko? Przecież nie pytała.
- A co do twoich obaw, nie martw się, nie zmienisz się we mnie. Nie wstrzyknąłem trucizny. To było tylko takie małe przedstawienie dla "dyrektorka" żebyś nie musiała w żaden sposób umierać. Żebyś mogła tu zostać. Ja przepraszam za tamto, ale nie dałaś sobie wytłumaczyć. Nie chciałaś zrozumieć... -
 Było jej strasznie głupio. Wszystko co przychodziło jej namyśl było niewłaściwe. Wbiła wzrok w ziemię i czekała na słowa wyrzutów w jej kierunku.
- Nie chce żebyś była mną. Nie chcę by ktokolwiek był taki jak my. -
- Też chcę tu zostać. Zniosę ten ból. - Zdenerwował się. Machnął ręką przewracając jakiś krzyż i krzyknął.
- Nigdy więcej tego nie mów! - Matko. Teraz to się czuła. Jak idiotka, ofiara losu. Duma mówiła jej by stamtąd odejść,ale jednocześnie to była przecież jej wina. Jednak duma wygrała. Odrzuciła włosy na plecy i ruszyła wolno w przeciwnym kierunku. Naruto trzymał się za głowę przyklękając na ziemi i sycząc z bólu. Próbował powstrzymać swój instynkt. Była już parę metrów od niego, łza spływała po jej poliku, była całkiem sama i nawet nie wiedziała gdzie. Poza tym jej serce zwalniało. Czuła to wyraźnie. Szła dalej z zaciśniętą słabo pięścią, kiedy nagle wyrósł przed nią gruby cierń. Piął się w górę wokół jej słabego ciała. Na zawiniętej końcówce wyrósł przepiękny, gruby i soczyście rubinowy kwiat róży. Zatrzymała się i zachłysnęła odrobiną wilgotnego i zimnego powietrza.

           (~ Pamiętam bardzo dokładnie ten moment. Naruto zerwał różę i wsunął w moją rękę. To było miłe.
 Przez resztę wieczoru mówiłam ja. Nie chciałam więcej narażać go na taki stan. Wybaczyłam mu to w każdym razie, chyba go nawet rozumiałam. Chciałam żeby wiedział o mnie wszystko. Mi wystarczy tyle ile już o nim wiem, żeby móc mu zaufać.~)

_______________________________________________________________________________
                                                                       Od autorki
Kolejny rozdział tym razem w idealnym rozmiarze. Starałam się, ale i tak przepraszam za błędy. Tu chyba tylko o Naruhina, ale w końcu to im poświęciłam blog. Zapraszam do Sasusaku jak coś. Link znajdziecie w stronie "Linki". Miłego czytania życzę. I pamiętajcie już 2 tygodnie szkoły za nami ! Pozdrawiam i do zobaczenia

YOŁ :*








1 komentarz:

  1. Bardzo mi się spodobał ten blog.
    Jakbym miała go opisać jednym słowem na pewno była by to ORYGINALNOŚĆ. Te całe wampiry i te sprawy, lubię takie klimaty.
    Przez dwa rozdziały bardzo wolno rozgrywała się akcja ale później to nadrobiłaś i jest świetnie. Mam nadzieję, że tak jak poniektórzy nie porzucisz tego bloga bo na prawde mnie wciągnęła Twoja historia.
    Co do SasukexKarin, nie lubię gdy ona się do niego zbliża. :D
    Oby był z Sakurą, są sobie przeznaczeni. ^^
    NaruHina już mi się podoba, liczę na to, że nie długo będzie jakaś namiętna scena między tą dwójką.
    Bloga dodaje oczywiście do obserwowanych, musze być na bieżąco.
    Zapraszam również do siebie, nie dawno zaczęłam, miło będzie jeśli zajrzysz i skomentujesz. ;)
    http://kroniki-konohy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Podoba ci się? Komentuj! Masz jakieś uwagi? Również komentuj! :)