- Hej, Gaara! Widziałeś Karin? -
- A co zginęła ci? Nasz Sasuś wykiwany przez laskę! Kto by pomyślał. - Dokuczał mu.
- Nie wykiwany, tylko potrzebna mi jest i nawet nie wiedziała, że chce się z nią widzieć - Kłamał. Gdyby nie kłamał mówiłby swoim zwyczajnym zimnym głosem, a nie coś kręcił i plątał się w słowa. Zupełnie nie potrafił kłamać bez przygotowania. Co innego gdy obmyślił to sobie wcześniej, wtedy nikt nie miał szans na domyślenie się o jakimkolwiek przekręcie z jego strony.
- Hmmm... ja to tam nie wiem gdzie ona się kręci. Sakura pewnie wie. - Dodał do siebie. Jednakże Sasuś to usłyszał. Chciał chyba udowodnić Lee, że nie interesuje go osoba Karin pomimo tego, że był z nią w związku. To nie była prawda, bo na prawdę lubił tą dziewczynę i niewykluczone, że poczułby coś więcej gdyby ten chory lecz uroczy związek trwał dalej.
- Taa... Chyba se odpuszczę, i tak mi nie zależy. Idę spać, na razie... - Taaak. Jaaasne. Jasne jak dupa murzyna. Bo na pewno poszedł spać, to tak samo jakby powiedzieć, że Tsunade to abstynent. Teraz musi tylko tę... no, Sakurę. Dobrze, że usłyszał jak Gaara mówi jej imię, bo nawet by nie wiedział która to i jak się o nią zapytać? Wpadł na pomysł żeby spytać Lee. Już zmierzał w kierunku sali do ćwiczeń, bo ten fanatyk wysiłku fizycznego na pewno by tam był. Kiedy zauważył idącą klatką schodową dziewczynę przystanął na chwilę. Podobał mu się sposób w jaki szła. Zdziwił się postawą samego siebie. Nigdy nie zauważał dziewczyn, no może poza Karin, ale to już inna historia... Dziewczyna, a właściwie sama jej sylwetka, bo słońce akurat zachodziło i przebijało promienie przez kolorowe kafelki witrażu wbitego w duże, strzeliste okno zakończone łukiem - miała długie włosy do pasa, dość szczupłą posturę i zgrabny tyłek. Shit! Ugryzł się w język. Jak on mógł gapić się na jej tyłek?! Nie ważne... Nagle wywinęła fikołka i ze stukiem upadła na śliskie płytki. Co za niezdara. Słychać było tylko grymas bólu i ciche "ałć". Sasuke od razu ruszył z miejsca i podbiegł do różowowłosej. Stanął nad nią i patrzył jak próbuje się podnieść. Miała głupią minę, ale wyglądała... słodko? Nie no, o czym ten Sasuke myśli? Zauważyła go i uśmiechnęła się krzywo. Była strasznie speszona. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Podniosła się niezdarnie i wdzięcznie otrzepała ciemnoróżową, właściwie czerwoną tunikę przypominającą sukienkę.
Eee... co się teraz mówi? Aaah, tak.
- Nic ci się nie stało? -
- Nie! - powiedziała głośno uśmiechając się przy tym sztucznie. Kurcze ten głupek nawet nie podał jej ręki. Co za chłam!
- O Sa..kura, szukałem Cię! -
- Mnie? Serio? No z resztą nie ważne, powiedz co chciałeś? - cały czas się uśmiechała. Sasuke onieśmielał ten jej "błysk zębów".
- Nic nie chciałem. Nie wiem czemu pytasz? - Idiota, co on pieprzy? Dosłownie przed sekundą mówił, że jej szukał! No dobrze, dobrze zestresował się chłopak, a więc wybaczymy mu. Sakura spojrzała na niego jak na ostatniego na świecie debila i czekała aż zorientuje się co powiedział. Nie orientował się nadal, na jego nieszczęście z resztą.
- No to więcej nie zawracaj mi głowy jasne! - Bredzi tak samo jak Sasuke... W końcu zagadał do niej chłopak, który od zawsze był jej marzeniem, tak właściwie to w końcu zagadał do niej jakiś chłopak, co i tak było rzeczą graniczącą z cudem, a ona tak po prostu na niego nakrzyczała. Zrobiło się jej głupio. Nie chciała krzyczeć, a teraz pewnie on też uważa ją za wariatkę niszczącą wszystko na swojej drodze.
- Mógłbyś chociaż rękę mi podać na przywitanie... - Powiedziała teatralnie oburzonym tonem. Za chwilę uśmiechnęła się lekko, chwyciła jego ramię drobną dłonią i pociągnęła go za sobą.
- No, nie ważne. Dobrze, że akurat ciebie spotkałam, pomożesz mi w czymś, Sasuke! - A skąd wie czy się na to zgadza. Tego chyba nie przemyślała, jednakże zdezorientowany i całkiem zbity z tropu chłopak nie zdążył nic powiedzieć i chcąc nie chcąc poszedł z różowowłosą. Jego oczy rozszerzone ze zdziwienia wyglądały dziwnie, ponieważ nasz Sasuś bardzo rzadko pokazywał jakąkolwiek emocję. Ale teraz było inaczej. Zupełnie zapomniał o Karin, w sumie zapomniał o wszystkim, w głowie miał pustkę, czego nienawidził.
***
(~Z tego co pamiętam to patrzyłam prosto w jego oczy, i mimo całej złości panującej w środku mnie, czułam te... jak to zwyczajni nastolatkowie mówią? O, już wiem - motyle w brzuchu. To było wbrew mnie. Teraz już wiem, że to było dla mojego dobra, ale wtedy nie rozumiałam. No ale kto rozumie regułki przed poznaniem ich? Niektórym ciężko nawet zrozumieć je po poznaniu. Byłam idiotką że nie kopnęłam go wtedy w krocze, ale nie żałuję. Z dumą mogę to stwierdzić.~)
***
Patrzyli na siebie. Świat wokół nich się zatrzymał. Naruto bał się, że zrobi jej krzywdę, jakby trzymał porcelanową, maleńką filiżankę, a taką łatwo przecież stłuc. Bał się, że nie wyczuje, który to jest ten kluczowy moment i nieświadomie wstrzyknie truciznę. To zagranie było niebezpieczne, ale Lord Orochimaru obserwował każde ich drgnięcie. Czasami trzeba podjąć ryzyko, bo inne wyjścia nie wchodziły w grę, nie mówię tu nawet o zabiciu, bo oczywiste jest to, że nie zrobiłby tego, ale o zmienieniu ją w potwora, o nie na pewno nie !
***
(~ Pocałował mnie. Tylko to pamiętam. Nie pamiętam smaku tego pocałunku, nie pamiętam wrażeń i uczuć, pamiętam tylko ten suchy fakt. Ja po raz kolejny tak po prostu tam stałam! Nie odepchnęłam go, nie miałam jak, a z resztą nie chciałam pogarszać swojej sytuacji, to było jak sto do jednego, że mogę coś skutecznego zrobić. Z drugiej strony nie odwzajemniłam też pocałunku, niby czemu miałabym? Chwilę po tym, poza brakiem pamięci tego co się działo przez ostatnie sekundy, odsunął się. Zauważyłam jedno - ściekającą po jego podbródku krew. Zaraz poczułam ból, pieczenie. Dotknęłam swoich warg, były mokre i ciepłe. A co gorsza, były mokre od mojej własnej krwi.~)
***
Czarnowłosa drobna dziewczyna osunęła się po ścianie. Miała zamknięte oczy, a głowa bezwładnie opadła na ramię. Straciła przytomność. Nie dziwię się... Naruto spojrzał znowu w stronę kominka, przez chwilę się nie ruszał, po czym odetchnął z ulgą. Nie patrzył, chyba uwierzył. Pytanie tylko czy udało się, czy może nie. Jeśli nie to będzie się modlił żeby przeżyła swoje narodziny. W tym momencie przypomniał sobie o Sai'u. Ciekawe jak mu poszło i czy dziewczyna żyje?
Aaaah, zaraz tu zwariuje!
Nie wiedział co robić, przed nim leżała młoda, piękna dziewczyna z krwią upływającą z żył, teraz nie mogła się bronić, ani uciec wyglądała tak naiwnie...
- No to jak, zabawimy się? -
-Ha? - Ino była nowonarodzona. Patrzyła na świat ich oczami. Czuła się jak na kacu po wypiciu pięciu litrów wódki. A była pewna, że nic nie piła, dziwne, że tego mogła być pewna, a imienia i nazwiska już nie... Było jej niedobrze i była głodna, miała ochotę na coś ciepłego, najlepiej zupę. Od ilu dni nie jadła? Dwóch, trzech może, ale zazwyczaj normalnie wytrzymywała taki dystans między posiłkami. Coś się zmieniło. A i jeszcze ktoś za nią stał.
O kurcze to ten misio!
Chyba jej podświadomość dochodzi do siebie. Odruchowo się odwróciła.
- Teraz jesteś w idealnej pozycji. - Coo!? Co to ma być za shit!? Erotoman... To że akurat jej twarz, z racji tego, że siedziała na ziemi a on nad nią stał, znajdowała się naprzeciwko jego... no... w każdym razie nawet jeśli, to tylko zbieg okoliczności! Zboczeniec, ja osobiście nie lubię takich, ale ta Ino? Nikt tego nie wie, czy ona tylko udaje, czy jest taka naprawdę. Oburzyła się, wstała natychmiast i stanęła przed nim. Była od niego niższa, ale nie wiele.
- Uważaj co mówisz! - Naburmuszyła się i ruszyła w stronę mosiężnych drzwi.
- Dokąd chcesz iść? - Właśnie, dokąd? Przecież nie wiedziała. Właśnie w tej sekundzie wszystko do niej dotarło, wszystkie wspomnienia, zdarzenia i uczucia. Nie, uczucia nie, tylko ich zarys gdzieś za cienką mgłą. Chciała płakać, ale jej oczy były suche. Dotknęła ręką policzka. Nie poczuła go. Nic nie czuła. Zamarzła w tych drzwiach. Sai się roześmiał, jak jakiś psychopata. To był koniec jej życia, to wiedziała na pewno. Nagle resztka człowieczeństwa zwrócona przez ostatnie uderzenia serca jej umysłowi skasowała się, po prostu odeszła, w nicość w zapomnienie. To chyba robota Sai'a, który chwycił ją za ramię, o dziwo zrobił to delikatnie, to przecież oczywiste - miał to swoje zasrane ludzkie sumienie. Ino uśmiechnęła się.
- Jestem Ino! - Powiedziała nonszalandzko. - A ty ? -
- Sai. -
- Pokaż mi mój nowy dom. - Światło z jej oczu zniknęło, a brwi wygięły się w zawzięty łuk. Nieobecność jakichkolwiek uczuć w jakimkolwiek ciele zastępuje tylko jedno - nienawiść.
Hinata leżała teraz na wielkim łożu. Nadal nie odzyskała przytomności. Blondyn wcześniej podszedł do niej, wziął na ręce i położył na owym łóżku, sam usiadł na jego brzegu i wgapiał się bezsensu w podłogę. Słyszał jak jej oddech cichnie, ale nie miał odwagi na nią spojrzeć. Wciąż krwawiła, kurcze, coś jest nie tak... Odwrócił głowę, spojrzał na końcówki jej włosów i rozłożoną dłoń. Stąd tylko tyle mógł zobaczyć. Musiał sprawdzić jej puls. Odwrócił się już do końca. Pochylił się nad nią przysiadając w połowie na łóżku i jednocześnie tworząc zagięcia materiału satynowej pościeli. Miała piękny kolor, to był chyba burgund. Podniósł lekko jedną ręką jej dłoń, była gorąca. Drugą wsunął w jej wewnętrzną część i przejechał po liniach papilarnych w górę. Dotarł do nadgarstka. Nacisnął na jej skórę by poczuć jedna z jej żył. Puls był tak słaby, że zastanawiał się czy to może nie pukanie do drzwi, albo czyjeś kroki na korytarzu. Dość, ona umiera.
Idę po Sakure!
I zniknął w drzwiach w ostatniej chwili rzucając spojrzenie na tą delikatną i bezbronną osóbkę. Tak strasznie spodobało mu się patrzenie na nią... Drzwi się zamknęły. Została sam na sam ze śmiercią zawisłą nad jej ciałem.
- Pani Tsunade! Panno Hikari! - Wydarła się różowa. Miała pomóc w jakimś rytuale przed O-bonem. Samej byłoby jej ciężko, ale znalazła sobie paroba do pomocy. I to nie byle jakiego paroba, tylko samego Sasuke Uchihę! To graniczyło z cudem a jednak dzieje się tu i teraz! Siła perswazji Tsunade była wręcz przytłaczająca i zarazem przerażająca, więc różowowłosa miała szczęście, że przyszła z Sasuke. Pani Hikari też nie była taka milusia. Mimo tego, że była całkiem ładna a jej uśmiech był przyjemny dla oka to coś sprawiało, że gdy spojrzałeś w jej oczy, przechodził cię dreszcz. Stosowała te same rytuały co Lord Orochimaru, a to nie było ani przyjemne, ani smaczne... Coś tych dwojga łączyło, to było pewne, tylko ciekawe co, czyżby krew? Nie ważne. Sasuke wcale nie słuchał tego co mówiły. Przyglądał się Sakurze i zauważył, że ma dziwny wyraz twarzy, jakby była lekko pół głupia, ale podobała się mu. Zostawił twarz i zjechał niżej, znowu jego wzrok utkwił na jej pośladkach. No mój Boże, czy naprawdę nie mógł choć raz zatracić się np. w jej oczach! Otrząsnął się i spojrzał w jej zielone tęczówki, od czarnych źrenic odchodziły czerwono-brązowe proste promyki. Tak, jej oczy też były ładne. Zupełnie jak tyłek. SZLAG. Niech on da już spokój z tym tyłkiem! Ahh, ci mężczyźni... Sory wróć - ahh ci chłopcy, z naciskiem na CHŁOPCY. Dobra miał te swoje trzysta lat, ale dalej zachowywał się jak szczeniak, który nigdy nie widział dziewczyny na oczy. No faktycznie widział do tej pory tylko jedną, Karin. A teraz tak nagle, ni stąd ni zowąd i po prostu patrzy sobie na Sakurę. To była Sakura? Tak, tak miała na imię. Może w końcu zapamięta. Nagle spytała się go czy rozumie, a on był zupełnie zamyślony.
- Co? - Spojrzał na nią pytająco.
Dziewczyna przewróciła oczami i już miała mówić, kiedy do kapliczki wszedł Orochimaru. Zachłysnęła się powietrzem i zakryła ręką usta. Sasuke go nie zauważył i również zaczął otwierać usta, ale jemu Sakura też zdążyła je zatkać. Na szczęście, przy Orochimaru trzeba było być cicho. Chyba nie przyszedł tu w konkretnym celu, pewnie zwykła przechadzka po parceli, bo minął ten pokój jak korytarz wymieniając tylko spojrzenia z Hikari i znikając w jednych z czterech drzwi w końcu komnaty.
- Ahaa... - Szepnął Sasuke.
- Głupku! Masz następnym razem nie odzywać się choćby słowem, wiesz co by było jakby Cie usłyszał! - Sasuke zaczął machać obronnie rękami i tłumaczyć się jakoś... właśnie jakoś.
- Teraz zostaliśmy we trójkę, więc mamy jeszcze mięcej roboty! Pewnie się cieszycie, co ? - Tsunade zamachnęła się ręką prosto przed ich twarzami. Nikt nawet nie zauważył jak Panna Hikari wychodziła, rozpłynęła się niezauważalnie. Była szybka. Młodzi zrobili zrezygnowane miny i cycata pewnie by kontynuowała, ale przerwał im krzyk Naruto.
- Sakura! -
Co ten idiota znowu chce - pomyślała.
- Sakura! Weź potrzebuje twojej pomocy! -
- Nie drzyj się głąbie, Pani Tsunade tu jest. - Jak zwykle zimny ton Sasusia.
- Sasuś co tu robisz? Z Sakurą!? - Nabijał się co ją wkurwiło. O kurcze. Przypomniał sobie po co tu przyszedł i co w ogóle się dzieje.
- Czekajcie, stop mojaa... moja... moja -
- No co twoja? - Popatrzył się na niego z ironią brunet.
- Zdobycz. - Wypalił bezsensownie. Zaraz potem zaczął się jąkać, że mu nie wyszło, i że się pomylił, i że jak się Pan dowie to coś tam, coś tam jeszcze. Mówił dość szybko i na dodatek plątał mu się język. Tsunade jako kolejna z "nich" miała sumienie i słysząc to zmyła się szybko i dała im wolną rękę.
- Mów jaśniej, Tsunade już nie ma. - Burknął Sasuke.
- Ona umiera. -
- No i? - Uniosła jedną brew.
- Chcę żeby żyła. - Już nie błagał, a spojrzenie zamieniło się w spojrzenie łowcy. Światło mrugnęło i zgasło.
- Dobrze. - Powiedziała cicho i ze zmartwieniem, pogrążając się w jeszcze głębszych ciemnościach murów.
___________________________________________________________________________
Od autorki
To kolejny rozdział, nowa postać znajdzie się w zakładce bohaterowie, starałam się by był długi i przepraszam za błędy i za spóźniony wpis, ale musiałam opiekować się pijaną przyjaciółką, wiecie w takich przypadkach przyjaciółka była ważniejsza niż klawiatura, ale tylko w takich :). Nie martwcie się wena się nie kończy i nie wiem o czym najpierw pisać mam za dużo pomysłów. Nie długo uzupełnię zakładkę bohaterowie. Miłego czytania i powodzenia w drugim tygodniu szkoły !
Yoł yoł ! :*
___________________________________________________________________________
Tytuł: Złota Klatka
Data: 11.09.13r.
A tu macie Sasusia i jego Karin ^_^ yoł :** |
To ja już wolę SasuSaku....
OdpowiedzUsuńJej! Dałaś Gaarę!!
Kocham cię za to!
Czekam na next'a z niecierpliwością i życzę ci dużo weny...
Może jakoś przetrwam ten drugi tydzień
miały być też inne paringi to są hehe ^_^ a poza tym to lubie trzymać w niepewności jeśli chodzi o Naruhina. Dziękuje :)
UsuńBiedna ! xd. Dobrze,że z wami nie poszłam,bo również mną musiałabys się opiekować xd.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że już nigdy nie dodasz obrazka SasuKarin . Możesz nawkręcać,że to Sayuri,ale nie Karin. Proszę .Błagam .
Sakurwa jest tutaj taka super *.* . Boże. Uwielbiam ją tutaj xd.
No . ponownie stwierdzam,że ni potrafię pisac komentarzy.
Ale ważne,że zaglądam,nieprawdaż ? .
http://aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com/
I love Karin i Sakure tutaj też hehe xd komentarz jest ok fajnie ze zaglądzasz bejb :)
UsuńO nie ! co będzie daalej ? Kiedy będzie coś o SasuSaku ? Ona jest w tym opowiadaniu fajna. Fajny szablon. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń